
Kiedyś w internecie znalazłam powyższe foto, które przedstawia Kraków (miasto, w którym chciałam studiować i aktualnie mieszkam) oraz irański Isfahan. Naprawdę nie wiem skąd wzięła się moje zainteresowanie Iranem. Fascynuje mnie wszystko co jest międzynarodowe, inne i właśnie taki jest dla mnie Iran. Poznałam wiele osób z tego kraju i moim zdaniem Irańczycy to najfajniejsza, najbardziej przyjacielska nacja na świecie. Pamiętam jak wyszłam z pracy (po przeprowadzce do Krakowa) i zobaczyłam tamtą kobietę ubraną w sposób, który wskazywał, że może pochodzić z Iranu. Nie byłabym sobą, gdybym nie podeszła i nie zapytała. Myślę, że od tamtego czasu Iran w taki czy inny sposób poprzez ludzi, których spotykałam, muzykę, przepyszne perskie lody, różne zabawne zrządzenia losu przewijał się przez moje życie. W końcu w lutym 2018 wbrew jakiemukolwiek zdrowemu rozsądkowi spełniłam swoje długoletnie marzenie 🙂 Iran był wtedy moim 40-stym odwiedzonym krajem.

Chciałam się tam wybrać dwa razy, ale nie wyszło Ale co tam, do trzech razy sztuka! Szczegół, że ten trzeci raz był mega expresowy i tym sposobem w 4 (!!!) dni znalazłam się na pokładzie samolotu lecącego do Teheranu. Mój lot rozpoczął się w Pradze -> przesiadka w Kijowie -> تهران 🙂 Podczas ostatniego odcinka zastanawiałam się, co ja najmądrzejszego wyrabiam, zwłaszcza, że na Ukrainie moje mięśnie odmówiły współpracy … znowu ?! Na szczęście godzina snu w samolocie zdziałała cuda 🙂 W Teheranie wylądowałam w środku nocy, w chuście na głowie. Po wykupieniu ubezpieczenia, wizy i odczekaniu swojego, moim oczom ukazał się wielki portret ajatollaha Chamainiego.

Zaraz podszedł do mnie jakiś Irańczyk, który dał mi banknot 500.000 riali, pomógł kupić irańską kartę sim, wymienić pieniądze (nagle wymieniając 50 euro zostałam „milionerką”, 1 pln = 10.000 irr) i zorganizować taxówkę. Kierowca od razu dał mi kubek z wodą, drugi z herbatą i DUUUŻO cukru. Pokazałam mu adres pisany w farsi, on skinął głową i ruszyliśmy (szczegół, że ja nie miałam zielonego pojęcia dokąd). Do dzisiaj się śmieje, że miałam więcej szczęścia niż rozumu 😉 Taxówkarz wszedł ze mną do budynku, żeby sprawdzić czy mam gdzie mieszkać, właśnie tacy są Irańczycy 🙂

Teheran jest ogromnym miastem, zamieszkanym przez ponad 12 milinów ludzi. Jednym z charakterystycznych budynków jest wieża Azadii, zbudowana przez szacha Reza Pachlawiego dla uczczenia 2500 lat Imperium Perskiego. Mehdi, u którego mieszkałam, obwiózł mnie trochę po stolicy, zabrał do przepięknego Pałacu Golestan i pomógł złapać autobus do kolejnego miasta.

Powyższe zdjęcie przedstawia powód mojej szalonej eskapady – ميدان نقش جهان (Nobla dla tego, kto to przeczyta 😛 ) W chwilach zwątpienia, nieraz powtarzałam sobie, że jeszcze wyślę pocztówkę z Iranu, lekarzowi, który zdiagnozował u mnie SM i oczywiście koniec, końców postawiłam na swoim! Ostatnim punktem tej wyprawy było Shiraz, a potem 3-dniowa droga powrotna do Polski.

Do mojego mieszkania wróciłam nad ranem, zostawiłam rzeczy i pojechałam do szpitala. Moja neurolog na mój widok stwierdził, że miałam być dzień wcześniej. Na co ja odpowiedziałam, że jadę do niej od 3 dni … z południa Iranu 😉
Wyjazd do Iranu był niesamowity, jedna z najlepszych przygód w życiu 🙂 Ale żeby Kraków „nie czuł się” poszkodowany, zamieszczam filmik, który moi brazylijscy znajomi zrobili pewnego pięknego, jesiennego dnia … żeby było ciekawiej tamten dzień rozpoczęłam w Turcji & lotem powrotnym.
