W końcu pracowałam w okresie gwiazdkowo – świątecznym 😉 Szczegół, że ówczesną pracę rozpoczęłam w połowie listopada, ale nie byłabym sobą gdybym nie wymyśliła … oczywiście, że tak, kolejnej podroży 🙂 Po dość szybkich i trochę późnych poszukiwaniach (Malediwy i inne fajne kierunki w rozsądnej cenie były już wyprzedane ), trafiłam na ofertę wyjazdu na Wyspy Zielonego Przylądka z wylotem z Katowic 🙂 To była szybka decyzja, trochę dłuuużej zajęło mi poinformowanie o tym rodziny. Od dawna mam zwyczaj robienia sobie letnich wakacji, w środku zimy – dbam oczywiście o odpowiedni poziom wit. D3.

To zdecydowanie były NAJLEPSZE święta Bożego Narodzenia w moim życiu, mimo że bez Kevina. Hasłem przewodnim na wyspach jest „no stress”, ludzie tam mieszkający mają tak niesamowicie pozytywne podejście do życia. To jest coś co da się wyczuć, potem patrzysz na przepiękny ocean i buzia sama się śmieje 🙂 Ja uważam, że stres z kolei jest (pośrednią) przyczyną wielu chorób, a na pewno nie „pomaga” w życiu z chorobą przewlekłą Świetny filmik o tym nagrała moja znajoma również zmagająca się ze stwardnieniem rozsianym. Przypomniała mi się reklama Old Spice – popatrz na kobietę u góry, posłuchaj Asi – wybór jest Twój.

Spędziłam naprawdę fantastyczny, słoneczny czas & wspaniała wigilię z moimi nowymi znajomymi, i w końcu nie było tych nieszczęsnych pytań „kiedy wyjdziesz za mąż?” 🙂 Jak po ponad roku czasu piszę o tym wyjeździe, przez głowę przewija mi się mnóstwo naprawdę fajnych wspomnień, łącznie z papugami, które … nie no, papugi nie ćwierkają … ale jakoś tam śpiewały. I nawet pobyt w szpitalu ostatniego dnia pobytu, nie zepsuł tego wyjazdu. Tego dnia popłynęłam motorówką (benzyna !) po oceanie (duże fale !) na snorkling, który jest czymś absolutnie fantastycznym. Tylko nie tym razem myślałam, ze „umrę”, a na drugi dzień czekał mnie 8h lot powrotny. Skończyłam w szpitalu, gdzie mnie zbadali, zrobili EKG (miałam dzięki temu „wyjątkowy prezent” dla mamy, która jest lekarzem internistą). Wróciłam do Polski, a troszkę ponad 2 miesiące później podziwiałam zorzę polarną w arktycznej Norwegii (za kołem podbiegunowym),
Dla Ciebie nie ma rzeczy niemożliwych kochana ❣️💪
PolubieniePolubienie